Powrót dziwny i nieplanowany, impulsywny.
Nie było mnie tu prawie 3 lata - to dużo czasu. Dużo czasu na zmiany - również te "jedzeniowe". Ze względów zdrowotnych (alergia) nie jem pszenicy ani nabiału, więc na pewno będzie więcej przepisów "pod siebie", ale może znajdzie się ktoś w potrzebie, kto również z nich skorzysta. Póki co nie mam planu, po prostu chcę tu wrócić. Prawdopodobnie zmieni się struktura bloga, na pewno nadal będzie o gotowaniu, ale może też trochę bardziej prywatnie... Kto wie, zobaczę na co najdzie mnie ochota.
Ciąglę gubię przepisy albo zapominam o niektórych naprawdę pysznych rzeczach, które zdarzyło mi się ugotować, więc niech to będzie pretekst do ponownego zapisywania tego tutaj.
No dobra, zaczynamy!
Na początek skromnie, napój bez którego znaczna część populacji nie potrafi zacząć dnia (co zabawne, ja do nich nie należę) czyli kawa. Kawa dostosowana do mojej diety, ale taka która potrafi zaspokoić potrzebę na "słodkie", dlatego zdarza mi się traktować ją jako deser. Jest czekolada, mleko kokosowe i miód. Mleko kokosowe dzięki dużej zawartości tłuszczu daje uczucie aksamitności i naprawdę dobrze smakuje.
Polecam do spróbowania w zimowe wieczory!
Jak ją zrobić?
- 1-1,5 łyżeczki kawy rozpuszczalnej (w sumie wszystko zależy od Waszych preferencji)
- 2-3 kostki gorzkiej czekolady
- ok. 100-150 ml mleka kokosowego
- 1-2 łyżeczek miodu
- opcjonalnie: kilka łyżek wody
Wsypuję kawę do kubka i zalewam gotującą się wodą do 2/3 pojemności. Zazwyczaj mam mleko kokosowe w puszce, gdzie na górze oddziela się warstwa "śmietany". Nabieram kilka łyżek "na oko" (tak, żeby dopełnić kubek) i rozpuszczam w garneczku razem z kostkami czekolady. Jeśli Wasze mleko jest naprawdę bardzo gęste można dodać kilka łyżek wody. Kiedy czekolada się rozpuści bardzo przydatny jest ręczny spieniacz do mleka (tak, ten najmniejszy i najtańszy). Dzięki temu dokładnie rozmieszacie czekoladę i powstanie pianka. Następnie wyłączam gaz i dodaję miód. "Czekoladę" wlewamy do kubka z kawą, mieszam i gotowe!
PS Od razu uprzedzam, że wersja z 1 łyżeczką miodu jest naprawdę mało słodka, więc możecie posłodzić więcej wg uznania.